Szukaj na tym blogu
sobota, 23 listopada 2019
*Gniazdo feniksa* 11
Wybaczcie, że nie było posta wczoraj ale z powodu nowych zajęć oraz napiętego grafiku nie byłem w stanie go dodać. Nowy artykuł już na blogu. Zapraszam
Family Time - Czym jest rodzina?
Witam w drugiej części maratonu zatytułowanego 'Family Time', w którym przyglądamy się kilku aspektom 'rodziny'. Tą część chciałbym poświęcić samemu znaczeniu tego słowa na podstawie moich nowych obserwacji czy doświadczeń. Zapraszam
Pragnąc jak najbardziej oddać istotę określenia 'rodzina' posłużyłem się stronami internetowymi. Jedna z nich a mianowicie www.wos.org.pl przestawia nam następującą definicję:
'Rodziną nazywamy podstawową, pierwotną, małą grupę społeczną składającą się z rodziców, ich dzieci (także adoptowanych) i krewnych. Rodziców łączy więź małżeńska, rodziców z dziećmi – rodzicielska...'
Każdy zgadza się z tymi słowami, ponieważ jest znana każdemu człowiekowi. Ale czy rodzina to tylko małżeństwo z dzieckiem lub osoby spokrewnione? Odważe się przyznać, iż to coś więcej. Przecież tą najmniejszą wspólnotę nie może określać tylko dokument czy geny. A co z psychologicznym aspektem 'stworzenia domu'. Dom jako budynek z założenia zamieszkuje rodzina i istnieje dla rodziny. Ale 'dom' kojarzy się też z 'ogniskiem domowym' czyli przyjazną atmosferą przepełnioną ciepłem serc, życzliwością, dobrocią, miłością, zrozumieniem. Prywatnie uważam, że właśnie to charakteryzuje rodzinę bardziej, niżeli dokumenty czy geny. Znane jest powiedzenie 'Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach'. Bardzo pesymistyczna wizja domu rodzinnego, nie uważasz? My z partnerką nie jesteśmy małżeństwem. Wychowujemy razem nasze dziecko i mogę przyznać ... nigdy tak bardzo nie czułem się członkiem rodziny. Na naszych palcach nie widnieją obrączki ale nasze serca pełne są żaru tlącego się ogniska domowego. Dzięki temu doświadczeniu zrozumiałem, iż rodzinę tworzą ludzie, ich słowa w rozmowie, gesty pełne życzliwości, ramiona które wspierają, usta które całują, czas poświęcony drugiemu człowiekowi, itp.
Nie piszę ten post, by negować sakrament małżeństwa, lecz by oddać prawdziwe znaczenie słowa 'rodzina' jako grupę kochających siebie osób. Pozdrawiam
WrażliwyOutsider
Pragnąc jak najbardziej oddać istotę określenia 'rodzina' posłużyłem się stronami internetowymi. Jedna z nich a mianowicie www.wos.org.pl przestawia nam następującą definicję:
'Rodziną nazywamy podstawową, pierwotną, małą grupę społeczną składającą się z rodziców, ich dzieci (także adoptowanych) i krewnych. Rodziców łączy więź małżeńska, rodziców z dziećmi – rodzicielska...'
Każdy zgadza się z tymi słowami, ponieważ jest znana każdemu człowiekowi. Ale czy rodzina to tylko małżeństwo z dzieckiem lub osoby spokrewnione? Odważe się przyznać, iż to coś więcej. Przecież tą najmniejszą wspólnotę nie może określać tylko dokument czy geny. A co z psychologicznym aspektem 'stworzenia domu'. Dom jako budynek z założenia zamieszkuje rodzina i istnieje dla rodziny. Ale 'dom' kojarzy się też z 'ogniskiem domowym' czyli przyjazną atmosferą przepełnioną ciepłem serc, życzliwością, dobrocią, miłością, zrozumieniem. Prywatnie uważam, że właśnie to charakteryzuje rodzinę bardziej, niżeli dokumenty czy geny. Znane jest powiedzenie 'Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach'. Bardzo pesymistyczna wizja domu rodzinnego, nie uważasz? My z partnerką nie jesteśmy małżeństwem. Wychowujemy razem nasze dziecko i mogę przyznać ... nigdy tak bardzo nie czułem się członkiem rodziny. Na naszych palcach nie widnieją obrączki ale nasze serca pełne są żaru tlącego się ogniska domowego. Dzięki temu doświadczeniu zrozumiałem, iż rodzinę tworzą ludzie, ich słowa w rozmowie, gesty pełne życzliwości, ramiona które wspierają, usta które całują, czas poświęcony drugiemu człowiekowi, itp.
Nie piszę ten post, by negować sakrament małżeństwa, lecz by oddać prawdziwe znaczenie słowa 'rodzina' jako grupę kochających siebie osób. Pozdrawiam
WrażliwyOutsider
Źródło: wos.org.pl
czwartek, 21 listopada 2019
Family Time - Ojcowska miłość
Witam w pierwszej części maratonu. Ten krótki cykl zostanie poświęcony rodzinie, jednakże będzie pisany z perspektywy jednej osoby w tej małej wspólnocie a mianowicie 'ojca'. Zapraszam do przeczytania, oraz zachęcam do zostania ze mną na dłużej.
Jakiś czas temu pojawił się mój wpis dotyczący bycia ojcem. W dużej mierze dotyczył postrzegania samotnych matek przez faceta, jak i negatywnej reakcji osobnika płci 'brzydszej' na wiadomość o zostaniu tata. Z powodu nowych obserwacji i doświadczeń, chciałbym pójść o krok dalej w tym wątku.
Załóżmy, iż mężczyzna związuje się w więzi partnerskiej z kobietą posiadającej potomstwo z osobnikiem poznanym w przeszłości. Jaka jest różnica między taką relacją a parą wychowująca dziecko posiadające geny ich obojga? Zanim odpowiem pozwólcie, że opowiem o pewnych wpisach na internetowych forach. Internauci zapytani o to czy warto się wiązać z Panią z potomstwem, gdzie geny dziecka pochodzą od jej 'byłego', pisali zwroty w stylu 'Nie warto wchodzić w takie znajomości, gdyż zawsze facet będzie za drugim miejscu, a ponadto nigdy nie pokocha te dziecko, jak swoje własne'. Czytając takie komentarze miałem mętlik w głowie. Teraz z czystym sercem mogę powiedzieć: Miłość nie zna granic. Ja wychowuję z moją kobietą dziecko, które nie posiada moich genów ... Moje dziecko. Brzmi to jak 'sprzeczność' ale takie nie jest. Ten mały chłopczyk dużo mnie nauczył o samym sobie. Teraz jednak opiszę jedną z takich rzeczy. Udowodnił, iż posiadam w sobie tak ogromna ilość miłości. Pokochałem je całym sercem, przez co stał się częścią mojego życia. Tworzę z moją partnerką rodzinę. Nie jestem z kobietą z dzieckiem ... Żyje z kobietą i wychowujemy nasze potomstwo. Ani razu nie pomyślałem jak wspomniani internauci. Moja kobieta nigdy nie była ważniejsza niż jej syn ani też nie popatrzyłem na niego jak na zbędny balast w związku. Geny to tylko biologia. Jakiś czas temu dotarło do mnie jak bardzo mało ważna to jest kwestia w kochaniu swojego dziecka. Na moim przykładzie chcę powiedzieć każdemu, każdej z was: Nie blokujcie swojego umysłu i nie pozbawiajcie siebie uczucia miłowania dziecka, nawet jeśli nie posiada Twoich oczu czy koloru włosów. Twórzcie rodziny ... Nie tylko związki. Nawet nie wiecie jak dużą radość i namiastkę nieba może sprawić usłyszenie słowa 'tata' z ust malucha lub zobaczenia pierwszych kroków.
WrażliwyOutsider
Jakiś czas temu pojawił się mój wpis dotyczący bycia ojcem. W dużej mierze dotyczył postrzegania samotnych matek przez faceta, jak i negatywnej reakcji osobnika płci 'brzydszej' na wiadomość o zostaniu tata. Z powodu nowych obserwacji i doświadczeń, chciałbym pójść o krok dalej w tym wątku.
Załóżmy, iż mężczyzna związuje się w więzi partnerskiej z kobietą posiadającej potomstwo z osobnikiem poznanym w przeszłości. Jaka jest różnica między taką relacją a parą wychowująca dziecko posiadające geny ich obojga? Zanim odpowiem pozwólcie, że opowiem o pewnych wpisach na internetowych forach. Internauci zapytani o to czy warto się wiązać z Panią z potomstwem, gdzie geny dziecka pochodzą od jej 'byłego', pisali zwroty w stylu 'Nie warto wchodzić w takie znajomości, gdyż zawsze facet będzie za drugim miejscu, a ponadto nigdy nie pokocha te dziecko, jak swoje własne'. Czytając takie komentarze miałem mętlik w głowie. Teraz z czystym sercem mogę powiedzieć: Miłość nie zna granic. Ja wychowuję z moją kobietą dziecko, które nie posiada moich genów ... Moje dziecko. Brzmi to jak 'sprzeczność' ale takie nie jest. Ten mały chłopczyk dużo mnie nauczył o samym sobie. Teraz jednak opiszę jedną z takich rzeczy. Udowodnił, iż posiadam w sobie tak ogromna ilość miłości. Pokochałem je całym sercem, przez co stał się częścią mojego życia. Tworzę z moją partnerką rodzinę. Nie jestem z kobietą z dzieckiem ... Żyje z kobietą i wychowujemy nasze potomstwo. Ani razu nie pomyślałem jak wspomniani internauci. Moja kobieta nigdy nie była ważniejsza niż jej syn ani też nie popatrzyłem na niego jak na zbędny balast w związku. Geny to tylko biologia. Jakiś czas temu dotarło do mnie jak bardzo mało ważna to jest kwestia w kochaniu swojego dziecka. Na moim przykładzie chcę powiedzieć każdemu, każdej z was: Nie blokujcie swojego umysłu i nie pozbawiajcie siebie uczucia miłowania dziecka, nawet jeśli nie posiada Twoich oczu czy koloru włosów. Twórzcie rodziny ... Nie tylko związki. Nawet nie wiecie jak dużą radość i namiastkę nieba może sprawić usłyszenie słowa 'tata' z ust malucha lub zobaczenia pierwszych kroków.
WrażliwyOutsider
środa, 20 listopada 2019
*Gniazdo feniksa* (10)
Witam. Zapraszam gorąco do śledzenia mojego bloga. Znajdziecie tam wiele moich przemyśleń oraz ciekawych projektów. Informuje, że cykl 'Postawy' jak i 'Platek róży' nadal będzie kontynuowany. Obecnie polecam mój mały maraton tematyczny polegający na wrzucaniu wam wpisów codziennie od jutra (21.11.2019) do niedzieli (24.11.2019). Temat cyklu narazie zachowam w tajemnicy :)
WrażliwyOutsider
wtorek, 19 listopada 2019
*Gniazdo Feniksa - Powrót*
Witam po dość długiej przerwie. Przepraszam za tak nagłe zniknięcie. Moje życie bardzo się zmieniło, co sprowokowało mnie do bardzo wielu przemyśleń i poukładania sobie pewnych spraw. Wybaczcie mi. Każdy przechodzi czasem taki moment, który wywraca nasz świat do góry nogami. Liczę na wyrozumiałość i pozdrawiam
WrażliwyOutsider
WrażliwyOutsider
Subskrybuj:
Posty (Atom)
*Gniazdo feniksa* 11
Wybaczcie, że nie było posta wczoraj ale z powodu nowych zajęć oraz napiętego grafiku nie byłem w stanie go dodać. Nowy artykuł już na blogu...
-
Ostatnio zająłem się tematem samotnych matek ... Tym razem chcę przejść na drugą stronę i zagłębić się w temat facetów, którzy decydują si...
-
Witam w pierwszej części maratonu. Ten krótki cykl zostanie poświęcony rodzinie, jednakże będzie pisany z perspektywy jednej osoby w tej mał...
-
Kolejny post poświęcony hołdzie kobietom (nie wiem czemu nie zrobiłem osobnego cyklu poświęconemu Paniom), a dokładnie konkretnym postawą ...